Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna

Granger and Malfoy (G&M)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Naczelny Proroka



Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Little Whinging
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:09, 20 Gru 2009    Temat postu: Granger and Malfoy (G&M)

Cóż postanowiłam też coś dodać. Jedno z moich opowiadań, które powstało... Jakiś czas temu Smile Tematyka zamieszczona w temacie. Dziś dodam prolog i rozdział pierwszy, ale zazwyczaj będę dodawała sam rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Very Happy Very Happy Very Happy Twisted Evil Twisted Evil
Co prawda na Wordzie wyszła o wiele lepsza szata graficzna, ale obejdzie się bez zgrubień, podkreśleń, ale nie bez kursywy. Very Happy
Ok, nie zanudzam.




Prolog.

Piszę do Ciebie.
Niezrozumiałe rzeczy są całkowicie ludzkie. Owszem, ale czy wiesz, że gdy mówisz „kocham” przewracasz drugiej osobie cały świat do góry nogami i czynisz go bardziej kolorowym? Czy wiesz, że gdy obdarzasz tą osobę pocałunkiem, ofiarujesz jej cząstkę siebie, swojego serca i duszy? Czy wiesz, że jeśli spotykasz się z nią choć dobrze wiesz, że nie powinieneś tego robić to ranisz ją bardziej niż siebie? Ty, bezmyślny egoisto. I… czy wiesz, że słowa „kocham cię” to tylko i wyłącznie puste i nic nie znaczące słowa? Pozwól, że odpowiem za Ciebie. Nie, nie wiesz. Albo nie chcesz wiedzieć. Przecież to dla Ciebie niezrozumiałe. No i jesteś egoistą, myślisz tylko o sobie.
Ja też byłam egoistką.
Dziwne… Chciałam tylko wzbudzić zazdrość chłopaka, którego naprawdę kochałam. Ale wyszło inaczej… Zamiast tylko się „pobawić” , to zakochałam się w Tobie. Choć tego nie chciałam to nie mogłam zapanować nad tym uczuciem. Dlaczego? Wyjaśnisz mi? Wyśmieję Cię, jeśli oznajmisz mi spokojnie, że Ty tylko tak na mnie działasz…
Wyszło odwrotnie, to Ty bawiłeś się mną. Ale czego innego mogłam się po tobie spodziewać? W końcu jesteś tym złym człowiekiem, my nigdy nie pasowaliśmy do siebie. Zmarnowałeś mi życie, przez Ciebie zniszczyłam pielęgnowaną przez kilka lat miłość do ukochanego. Wiem, że odpowiedziałbyś mi, że sama się o to prosiłam. I choć zaczęłabym się z tobą kłócić to miałbyś rację.
Szkoda że to już koniec, bo było naprawdę pięknie. Przy Tobie czułam się wartościową dziewczyną, czułam się potrzebna i czułam też, że żyje, a nie tylko funkcjonuję.
A wiesz, zabawne, jak szybko się przekonałam, że Ty tylko udajesz. Że w rzeczywistości nie jesteś zimnym dupkiem tylko chłopakiem nieco zagubionym, ale potrafiącym okazać uczucia. Wiesz jak mnie kochać.
Nie wiem dlaczego związałeś się ze mną… Może z tego samego powodu, co ja? Może chciałeś zrobić na złość swojemu wrogowi? A może naprawdę mnie kochałeś? Naprawdę zabawne! Tyle pytań i niejasności. Na, które już nie możesz mi odpowiedzieć.
Nie ma Cię, zniknąłeś, uciekłeś, poddałeś się. I… Zostawiłeś mnie. Rozum wygrał z sercem. Przegraliśmy, oboje przegraliśmy, naszą miłość. Wierzę, że musiałeś, ale to tylko nadzieja, dzięki której nie płaczę. Straciłam przyjaciół, rodzinę, ale to nic w porównaniu z tym, że straciłam Ciebie. Bo… Nawet nie mam pewności czy ten list do Ciebie dotrze.
Tęsknię.


Rozdział 1.


Sala w kościele były przepełniona ludźmi. Po całym kościele fruwały kolorowe motyle, a z sufitu spadały płatki róż, jednak do pewnego stopnia. Jakby trafiały na jakąś niewidzialną kopułę i dalej nie mogły spaść. Magiczny Kupidyn latał tam i z powrotem, raz po raz strzelając miłosnymi strzałami ku sufitowi, tak by w nikogo nie trafić.
Piękna panna młoda ubrana w suknię ślubną stanęła naprzeciwko przystojnego młodzieńca. Jej kasztanowe włosy były lekko pofalowane, a czekoladowe oczy błyszczały z podniecenia i radości. Uśmiechnęła się szeroko do swojego przyszłego męża. Była taka szczęśliwa, wprost promieniała.
Jej suknia była ładna i prosta. Odkrywała ramiona i miała idealne wycięcia, trzymała się dzięki przeźroczystym ramiączkom. Gorset był ozdobiony różami, które zostały wyszyte złotą nicą, natomiast dół sukni był zwyczajny, wąski w biodrach, a potem bardzo rozłożysty. Suknia sięgała do ziemi.
Natomiast pan młody miał na sobie czarny garnitur, był blondynem o szarych tęczówkach, spoglądał na kobietę z miłością i pożądaniem. Ujął jej drobną dłoń i cichym głosem powiedział.
- Hermiono, muszę ci coś wyznać. – szepnął, delikatnie kciukiem gładząc jej dłoń. Tym czułym gestem pokazywał jak bardzo mu na niej zależy i jak się o nią troszczy.
- Teraz? – spytała cicho, po czym nerwowo rozglądnęła się po kościele.
W pierwszej ławie siedzieli jej rodzice. Matka płakała ze wzruszenia, a ojciec spoglądał na nią z rozbawieniem. Przewrócił oczami na jej wzruszenie i uśmiechnął się szeroko do córki. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i ponownie zwróciła oczy ku ukochanemu.
- Tak, to bardzo ważne. – odpowiedział bardzo poważnym tonem. Z jego twarzy znikł uśmiech, co bardzo zaniepokoiło dziewczynę.
- O co chodzi, Draco? – zapytała niepewnie, z lękiem. Przestraszyła się, że jej ukochany mógł ją zdradzić i to tuż przed ślubem!
- Bardzo cię kocham. – powiedział, posyłając jej łobuzerski uśmiech. Hermiona głęboko odetchnęła i posłała mu w odpowiedzi czuły uśmiech, a w myślach skarciła się za swoje zazdrosne podejrzenia.
- I bardzo się cieszę, że już za chwilę, zostaniesz panią Malfoy. – dodał, przenosząc rękę na jej policzek. Delikatnie ją pogłaskał, na co ona przymknęła czekoladowe oczęta.
Wtem w kościele zgasły wszystkie światła, na dworze nagle zaczął padać deszcz i słuchać było grzmoty błyskawic. Burza?
- Co się stało? – spytała przerażona Hermiona. Mężczyzna przyciągnął ją do siebie i przytulił do swojej klatki piersiowej.
- Pewnie jakieś drobne usterki. – powiedział cichym i uspokajającym głosem, pocałował ukochaną w czubek głowy. Dziewczyna drżała, ale nie ze strachu tylko z zimna, on również poczuł nieprzyjemny chłód. Zaczął delikatnie masować Hermionie plecy i ramiona by ją trochę rozgrzać. Jednak ona nadal marzła.
- Kochanie, nie bój się. – wyszeptał jej do ucha. – Ze mną jesteś całkowicie bezpieczna.
Ponownie pocałował ją w głową i nadal ją tulił. Oboje jednak byli niespokojni… Jakby czuli, że są w niebezpieczeństwie.
I już po chwili usłyszeli znajomy syk i odgłosy teleportowania. Zauważyli, że przybyło im kilku gości na weselu, rzecz jasna nieproszonych gości. Draco poczuł strach, przed sobą ujrzał swojego ojca i Czarnego Pana, a obok nich kilku ludzi Lorda Voldemorta, którzy mieli na sobie maski.
- Witaj, synu. – zawołał Lucjusz Malfoy z pogardliwym uśmiechem. – I witaj, synowo.
- Po co tu jesteś? – zapytał ostro Draco, przytulając mocniej Hermione, która przyjęła to z lekkim jękiem. Chłopak nieco rozluźnił uścisk, ale nadal trzymał ją blisko siebie.
Śmierciożerca zaśmiał się głośno. Wszyscy ludzie milczeli, patrząc na niego z uwagą.
- Nie chcę mieć synowej szlamy. – powiedział stanowczo. Wyciągnął różdżkę, lecz trzymał ją spuszczoną.
- Nie mów tak o niej! – krzyknął, wściekły młodzieniec rzucając swojemu ojcu rozwścieczone spojrzenia.
- Synu… Miałeś ją zabić. – powiedział spokojnie Malfoy Senior. – To szlama, a takich nie chcemy w naszym świecie.
Uniósł różdżkę i cicho wymruczał zaklęcie, które uniosło dziewczynę wysoko nad ziemią. Tak wysoko, że Draco choć bardzo chciał nie mógł jej złapać i przyciągnąć do siebie. Skarcił się, że oboje nie wzięli ze sobą różdżek na tą uroczystość.
- Draco! Draco! – krzyczała rozpaczliwie dziewczyna, bezradnie poruszała się chcąc zapanować nad lataniem. Jednak nie dała rady.
Tymczasem zaklęcie przejął Lord Voldemort i to on unosił dziewczynę kilka metrów nad głową jej ukochanego.
- Szkoda… Pięknie wyglądasz. Tylko nieco za dużo szlamu. – powiedział jej i zaśmiał się jak szaleniec. – Dokończ to co zacząłeś, Lucjuszu.
- Oczywiście, panie. – odparł i celując różdżką w Hermione wypowiedział zaklęcie uśmiercające : - Avada Kedavra!
Panna młoda krzyknęła, gdy zielone światło zbliżało się do niej. Po chwili jej bezwładne ciało opadło z hukiem na posadzkę. Śmierciożercy zaczęli rzucać zaklęciami w gości, przy czym rozproszyli się po całym kościele. Wybuchło zamieszanie. Natomiast Draco padł na kolana tuż obok ciała zmarłej ukochanej.
- NIEE!! – wrzasnął….

Zbudził się i gwałtownie usiadł, był cały oblany potem. Dysząc ciężko, powoli uspokajał oddech i swoje serce.
- Znów ten cholerny sen. – mruknął sam do siebie. Z głębokim westchnieniem opadł z powrotem na poduszki i zaczął beznamiętnie wpatrywać się w biały sufit.
- Granger, przestań mnie nawiedzać! – warknął, a przed oczami pojawiła mu się postać uśmiechniętej dziewczyny, na co poirytowany pokręcił głową.
Ten sen nawiedzał go od dwóch tygodniu, odkąd spotkał się z ojcem w Azkabanie. Wtedy Malfoy Senior powierzył mu pewną misję… Mówił, że bez przyjaciół Potter będzie nikim, że nie da sobie rady albo, żeby ich uratować zrobi wszystko, nawet poświęci swoje życie. Jego ojciec miał rację i Draco dobrze o tym wiedział. Jednak cel misji nie polegał na tym by uwięzić przyjaciół Potter’a, ponieważ było to zbyt proste. Lucjuszowi Malfoy’owi zależało na śmierci Granger, chodzącej encyklopedii i wiernej towarzyszki Potter’a.
Draco nie miał wyboru, musiał się zgodzić. Jednak nadal nie dowierzał w to co został zmuszony zrobić. Bał się. Nigdy nikogo nie zabił i nie chciał by jego pierwszą ofiarą była… kobieta, nawet jeśli była nic nie znaczącą szlamą.
W noc gdy wrócił ze spotkania z ojcem, pierwszy raz w przyśnił mu się ten sen, z początku nie mógł się po nim pozbierać. Po głowie krążyło mu milion pytań i zero odpowiedzi na nie. Jedno, prawie najważniejsze : „ślub z Granger?”. Myślał, że zwariował, całe dzień przesiedział w swoim pokoju, narzekając na uciążliwy ból głowy. Narcyza oczywiście mu uwierzyła i zostawiła go w spokoju, w ogóle się nim nie przejmując. Chłopak wyszedł ze swojego pokoju tylko jeśli poczuł się głodny, czyli dwa razy w ciągu dnia. Poza jedzeniem leżał i myślał o losie Śmierciożercy lub czytał książki.
Posiadał wiele książek, zarówno magicznych jak i mugolskich. Książki były czymś co go uspokajało i na chwilę pozwalało oderwać się od rzeczywistości. Niekiedy poprawiały jego humor. Śmiał się z tragedii mugoli i ich romansideł.
Raz nawet został odwiedzony przez jego ciotkę, Bellę, która również wiedziała o misji Dracona. Była zadowolona z tego pomysłu, ciągle powtarzała, że Lucjusz nareszcie zaczął mądrze myśleć. Ilekroć widziała Draco, zawsze wyrażała swoje zdanie na ten temat. Uważała, że powinien zabić ją przebiegłym podstępem. Ostatecznie zaproponowała, by spróbował ją oddalić od Potter’a i Weasley’a, a następnie zdobył jej zaufanie, na tyle by nikt nie mógł go podejrzewać o śmierć tej szlamy. Chłopak przystał na to, ponieważ wydawało mu się, że to całkiem bezpieczny plan i, że nikt nie będzie go o nic podejrzewał.
Myślał, że na tym się skończą jego koszmary.
Na jego nieszczęście, co jakiś czas, może co kilka dni ten sen śnił mu się. Dokładnie tak samo i zawsze kończył się tak samo. Draco w duchu przeklinał Hermione, winiąc ją za budzenie się w środku nocy i niewysypianie się.
Pewnego razu, jej postać była tak wyraźna w jego myślach, że wykrzyczał do poduszki, że ją zabije.
- Oh! – westchnął, odwracając się na bok. – To tylko szlama. A ja muszę ją zabić, powinienem się cieszyć, że akurat ona będzie moją pierwszą ofiarą. Przecież cholernie jej nienawidzę. Najpierw będę się nad nią znęcał, a potem ją zabiję i to z zimną krwią. Na pewno mi za to podziękuje.
Wiedział, że musi to zrobić. Inaczej zniszczy swoje życie, zniszczy swoją jedyną szansę na bycie godnym Śmierciożercom oraz wyratowanie swojej rodziny z beznadziejnej sytuacji… Ale za to jeśli to zrobi, pogrąży swoją szansę na lepsze życie i na zmianę, o jakiej bardzo często myślał.
Wziął głęboki oddech i ponownie wyobraził sobie uśmiechniętą dziewczynę.
- Granger… Przestań! – szepnął ze złością. Myślał o niej i przypominał sobie te wszystkie lata spędzone w Hogwarcie. Przypomniał sobie jak ją upokarzał i poniżał, jak nieraz przez niego płakała.
- Ja chyba wariuję. – stwierdził. Po chwili zaczął sam siebie przekonywać, że jej nienawidzi i, że cieszy się, że ją zabije, że to najlepsze co spotkało go w życiu. Mówił, że szlamy nie zasługują na życie w świecie magii, że ktoś musi położyć temu kres i bardzo dobrze, że miał być to właśnie on. Że został w pewien sposób wyróżniony.
Przymknął oczy, chcąc jeszcze pospać. W końcu miał wakacje i mógł spać do późna. Jednak najważniejsze było to, że mógł być sobą i nie musiał udawać tego pustego i próżnego dupka, którym był na co dzień w Hogwarcie. Był… wolny.


Następnego dnia odwiedził go jego najlepszy przyjaciel Blaise. Blondyn choć nie czuł się zbyt dobrze, chętnie zaprosił go do siebie. Obaj siedzieli w pokoju Dracona i w ciszy mierzyli się wzrokiem.
- Stary… Wyglądasz kiepsko. – rzekł Blaise.
Chłopak był wysokim, czarnoskórym brunetem. Jego oczy miały brązową głębię, a uśmiech posiadał szeroki i niezwykle pogodny. Był dokładnym przeciwieństwem Dracona, możliwe, że właśnie dlatego się przyjaźnili. Podobno przeciwieństwa zarówno w miłości i przyjaźni się przyciągają. Obaj jednak byli synami Śmierciożerców i oboje byli Ślizgonami. Oboje też skrycie pragnęli czegoś więcej od życia niż wierne służenie Czarnemu Panu.
Malfoy bezradnie westchnął i wzruszył ramionami.
- Chcesz pogadać? – zapytał Zabini niepewnie.
- Taa.. – mruknął Draco, ręką przeczesał niedbałe włosy. – Zmęczony jestem.
- Nadal męczą cię senne koszmary? – zgadnął chłopak. Przypominając sobie ich ostatnią rozmowę, podczas której Draco zwierzał mu się o tajnej misji i jego snach o Granger.
- No właśnie. Nie mogę przestać o tym myśleć. Ten sen jest naprawdę dziwny, nie uważasz?
- Hmm… - zadumał krótko brunet. Podszedł do okna i otworzył je na oścież. Wychylił się przez nie, opierając się rękoma na parapecie i zaczął uważnie się rozglądać.
Nagle odwrócił się do blondyna i uśmiechnął się lekko, doznając olśnienia.
- A może łączycie się telepatycznie? No wiesz myślicie o sobie nawzajem i tym sposobem, ona się śni tobie, a ty być może jej? To by miało sens! – zawołał uradowany Blaise. Blondyn ze zdziwienia uniósł wysoko brew.
- Wierzysz w takie gówno? – spytał z niedowierzaniem. Jego przyjaciel wzruszył ramionami, na co Draco prychnął gniewnie.
- Daj spokój. Ty już lepiej nie myśl, Diable. – rzucił ze złością Malfoy. Wstał i zaczął niespokojnie chodzić po pokoju.
- Draco, wyluzuj. – powiedział mu Zabini z rozbawieniem. – Myślę, że przydałaby się butelka Ognistej Whisky, co ty na to?
Blondyn posłał mu ostre spojrzenie, jednak po krótkim zastanowieniu się, stwierdził, że ten pomysł jest całkiem dobry.
- Ok. Może masz rację. – odpowiedział i obserwował jak jego przyjaciel zgrabnym ruchem wyczarowuje butelkę czarodziejskiej Whisky.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:23, 20 Gru 2009    Temat postu:

Hmm, nie przepadam za DH w takiej postaci. Zwykle są do siebie podobne ;P

Wizja Draco z mugolskimi ksiązkami... Dość nieprawdopodobna ;P

Ale podoba mi się jak piszesz. No i dawaj następny rozdział, bo mimo wszystko, jestem ciekawa jak rozwiniesz akcję ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginny
Administrator



Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dolina Godryka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:58, 20 Gru 2009    Temat postu:

Oby się nie upili, heh. xD
Mi się podobało, mimo że nie przepadam za tą tematyką. Myślę, że dobrze to przedstawiłaś, że to nie jest jakieś słodkie romansidło, tylko raczej taka tajemnica. :) Bo to ciekawe, nie powiem, że Draco o niej śni. I ciekawe, co zrobi...
Czekam na kolejny odcinek. :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:03, 20 Gru 2009    Temat postu:

Moje pierwsze skojarzenie to właśnie słodkie romansidło... Wiesz, taki Zmierzch- niby wielka tragedia, ale i tak się dobrze skończy. Nie wiem czemu.
Wybacz, nie bij!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Legilimencja dnia Nie 16:03, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Naczelny Proroka



Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Little Whinging
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:15, 20 Gru 2009    Temat postu:

Nie zbije! Smile
Tylko kto powiedział, że to się dobrze skończy, co? :>

No i dziękuję za opinię Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:18, 20 Gru 2009    Temat postu:

No nikt, tak mi się skojarzyło Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin