Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna

Maggie Nash

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bell
Gaduła



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lodowy Zamek ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:44, 25 Sie 2009    Temat postu: Maggie Nash

to i moje macie, jak na razie pierwszy odcinek ^^

1. Trzecie spóźnienie w tygodniu. Super.

Szybciej, szybciej! Czemu te samochody nie mogły jechać szybciej?! Widząc już jasno - żółty budynek szkoły, złapałam swój beżowy plecak, a drugą rękę położyłam na drzwiach, gotowa w każdej chwili je otworzyć.
- Kochanie, nie denerwuj się tak. Następnym razem wstań po prostu jak tylko zadzwoni budzik. - Spokojnym tonem oznajmił tata.
No tak, jak zwykle próbował wzbudzić we mnie poczucie winy. Ale ja naprawdę nie miałam wpływu na to, że ta głupia baba od matmy nawaliła nam tyle pracy domowej! Musiałam nad tym siedzieć do późna, a przecież jak każdy normalny człowiek, potrzebuję odpowiedniej ilości snu. Zresztą, co to jest pół godziny? Tylko, że z domu wyjechaliśmy za dziesięć ósma, a jeśli wierzyć samochodowemu zegarkowi, dzwonek właśnie w tej chwili obwieszczał wszystkim początek lekcji. Tymczasem ja siedziałam w samochodzie. Świetnie.
- Przestań. Dobrze wiesz, że nie dałabym rady wstać od razu - odpowiedziałam, nie spuszczając wzroku z jadących przed nami pojazdów, jakbym miała nadzieję, że moje spojrzenie jakimś cudem je przyśpieszy. Wreszcie dojechaliśmy na tyle blisko, że mogłam wysiąść i pobiec.
- Cześć, tato - pożegnałam się, otwierając jednocześnie drzwi.
- Wszystko będzie dobrze! - Usłyszałam za sobą krzyk. Akurat. Szczególnie, że ostatnio spóźniałam się niemal codziennie.
Popchnęłam ciężkie drzwi i pobiegłam korytarzem. Całe szczęście, po drodze nie spotkałam nikogo, kto mógłby mnie zganić za niezmienienie butów. Po chwili zdyszana wpadłam do klasy. Oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku.
- Przepraszam za spóźnienie - wydukałam tylko i rzuciłam plecak na moje stałe miejsce obok Jane.
- Wiesz Maggie, że to już twoje trzecie spóźnienie w tym tygodniu? - Pani Samuelson wbiła we mnie surowe spojrzenie. - To nie wpłynie pozytywne na końcową ocenę z zachowania.
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale wyglądał na to, że jej oczekiwania były inne, bo powróciła do zapisywania na tablicy jakiejś definicji. Usiadłam więc na krześle, po czym wyjęłam z plecaka piórnik, zeszyt i książkę do przyrody. Zajrzałam do notatek Jane, a ta widząc to, przesunęła je w moją stronę, żebym mogła wszystko przepisać. Jej, ta kobieta naprawdę nie zna umiaru. Zapewne na następnej lekcji zrobi nam z tego kartkówkę, myślałam, zaznaczając ważniejsze informacje jaskrawo zielonym zakreślaczem. Po siedemdziesięciu minutach ciągłego pisania, zabrzmiał zbawienny dźwięk dzwonka. Spakowałam wszystko jak najszybciej i wybiegłam za rozpromienioną Jane. Jak zwykle, wyszłyśmy na dwór. Wspaniale było usiąść na drewnianej ławeczce, podczas gdy słońce grzało uparcie, ani na chwilę nie chowając się za chmurami. Zamknęłam oczy i skierowałam twarz w stronę błękitnego nieba. Hałas był coraz większy, to inni uczniowie się schodzili, by tak jak my nacieszyć się świeżym powietrzem, chociaż przez te dziesięć minut. Zerknęłam na przyjaciółkę. Zastygła w niemal identycznej pozycji jak ja przed chwilą. Jej czarne kosmyki delikatnie unosiły się na wietrze. Bez wątpienia myślała o czymś przyjemnym, bo kąciki jej ust uniosły się ku górze.
- Jannie...?
- Mhm? - mruknęła, nie otwierając oczu.
- Przychodzisz do mnie w piątek?
Odwróciła się w moją stronę i zlustrowała zielonym okiem.
- Wyluzuj kochana, dopiero środa.
- Jasne. Zapomnisz jak zwykle.
Trąciła mnie łokciem w ramię i zaśmiała się.
- Skleroza nie boli - pokazała mi język. - Ale obiecuję, jutro będę wiedziała. Nawet sobie zapiszę! - Zanurkowała pod ławka, a po chwili już grzebała w swojej obszernej torbie, w poszukiwaniu czegoś do pisana. Widząc, że coś długo jej to zajmuje, wyjęłam długopis, który miałam w kieszeni spodni.
- Dzięki. - Posłała mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów. Chwyciła pisak i zanotowała coś na zewnętrznej stronie swojej dłoni. Gdy skończyła, podstawiła mi ją pod sam nos. Zapewne chciała, żebym to przeczytała. Odsunęłam trochę jej rękę i ułożywszy literki w jakąś sensowną całość, powiedziałam na głos:
- Spytać się czy mogę przyjść do Mag...
- Dokładnie, z czymś takim na pewno nie zapomnę. A teraz chodźmy, zaraz zadzwoni dzwonek.
Ruszyłyśmy powoli w stronę przebieralni. Ja ociągając się, a Jane, jak zawsze, z tylko jej odpowiednią energią. Gdybym jej dobrze nie znała, mogłabym pomyśleć, że ma jakąś dziwną odmianę ADHD. Taką, która ujawnia się tylko czasami, bo zazwyczaj zachowała się jak każdy normalny człowiek.
- Nienawidzę wf - ów.
- Wiem, wiem - odpowiedziała wesoło. - Mówisz to przed każdą lekcją.
- Aha...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:16, 25 Sie 2009    Temat postu:

Masz fajny styl pisania. Błędów nie wyłapałam ;P Zapowiada się na więcej ;> ;D Chętnie przeczytam dalszą część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ginny
Administrator



Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dolina Godryka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:27, 25 Sie 2009    Temat postu:

Niezmienianie butów, skąd ja to znam... xD Fajnie piszesz, miło się czyta. No i łatwo się wczuć w jej sytuację... Jak ja nie cierpię wf-u! ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell
Gaduła



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lodowy Zamek ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:25, 25 Sie 2009    Temat postu:

Na blogu mam już piec odcinków... Więc jak chcecie mogę dać następny ^^.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 25 Sie 2009    Temat postu:

Ja na swoim mam narazie 3 xD
Możesz dodaćVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell
Gaduła



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lodowy Zamek ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:32, 25 Sie 2009    Temat postu:

Dobra. A Twoje przeczytam... Ale nie teraz bo do 23 muszę wymyślić co jutro na obiad ;/.
2. Intruz.

Nie żebym była zła z wf - u. Gdzie tam. Byłam jedną z najlepszych uczennic. Tylko, że po prostu go n i e n a w i d z i ł a m. A wszystko przez to, że gdy pewnego razu grałyśmy w kosza, pani Loretti oznajmiła, iż "powinnam dostosować się do reszty koleżanek, ponieważ poziom większości z nich jest niższy od mojego". Pff. Ja po prostu umiem rzucić celnie do kosza, nic specjalnego. Ubrana już w czarny T - shirt, czarne spodenki i czarne adidasy wyszłam na boisko, po drodze związując włosy gumką. Niebieską gumką. Usiadłam na ziemi, plecami opierając się o słupek bramki. Nie widziałam nikogo, jednak miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Moje przypuszczenie stało się jeszcze bardziej realne, gdy w pobliskich krzakach coś się poruszyło. Nie mogło być to zwierzę, było za duże. Przez chwilę walczyłam z chęcią krzyknięcia, bądź ucieknięcia do budynku szkoły. W końcu jednak wstałam i ostrożnie podeszłam w stronę przyczajonego intruza. To zapewne był ktoś z mojej klasy, chciał mnie przestraszyć. Zaśmiałam się w duchu. Nie powiodło mu się... Wyciągnęłam rękę, by odgarnąć krzaki, w tym samym momencie usłyszałam ciche "pyk". Stanęłam osłupiała. To miał być jakiś kawał? A może fatamorgana? Haha, możliwe, przy takim upale było to bardzo prawdopodobne. Wyrzucając to zdarzenie z pamięci, wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Po kilku minutach, zaczęły schodzić się dziewczyny, było nas razem dwanaście. Idealnie, by zagrać w siatkę. Wszystkie się odwróciłyśmy, gdy za nami trzasnęły drzwi. Nasza wf - istka, pani Loretti, spóźniała się jeszcze częściej niż ja, pomyślałam z satysfakcją.
- Maggie, przeprowadź proszę rozgrzewkę - krzyknęła. - Ja zaraz wrócę, tylko pobiegnę po dziennik! - I już jej nie było.
Skrzywiła się. Nie lubiłam być w centrum uwagi i ona o tym doskonale wiedziała. Byłam pewna, że zrobiła to specjalnie. Pobiegłabym za nią i kazała zmienić zdanie, ale wzrok wszystkich koleżanek spoczął na mnie wyczekując rozpoczęcia ćwiczeń. Jannie uśmiechnęła się do mnie zachęcająco.
- Eee... To może najpierw zrobimy skłony...? - powiedziałam i pochyliłam się do przodu, by dotknąć ziemi.
Po zakończeniu rozgrzewki, uśmiechnęłam się zadowolona z siebie - nie zbłaźniłam się w żaden sposób. Pani Loretti już wróciła i tak jak myślałam, oznajmiła, że będziemy dziś grać w siatkówkę. Drużyna w której byłam ja, wygrała. Nie żebym chciała się chwalić, ale to przede wszystkim moja zasługa. Ależ ja jestem skromna, naprawdę. Po prostu stwierdzam fakty. Zresztą, trzeba chociaż czasem docenić samą siebie. A co!
- Maggie... Choć już.
Jęknęłam tylko, nie chcąc kończyć tego wspaniałego stanu, w którym mogłam dostrzec tyle własnych zalet. Po co ten ktoś tu przyszedł? Niech zniknie. Ale nie, potrząsnął moim ramieniem, a gdy w żaden sposób nie zareagowałam zrobił to jeszcze raz, tyle że mocniej.
- Maggie!
Wrr... Otworzyłam oczy i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że leżę na trawie, tuż przed boiskiem, a nade mną stoi Jane, niecierpliwie uderzając stopą o ziemię.
- Cześć - wyszczerzyłam się jak głupia. - Już się skończył wf?
Roześmiała się, widząc moją minę.
- Tak. Idź szybko się przebrać, jak się nie pośpieszysz, zjedzą nam cały lunch.- Wyciągnęła rękę, by pomóc mi się podnieść.
Jakieś piętnaście minut później, siedziałyśmy przy stoliku razem z Roxy i zajadałyśmy się frytkami. Niech żyje zdrowe jedzenie!
- Co robicie w wakacje? - spytała brązowooka. Zawsze zazdrościłam jej urody, mimo, że nie była jakaś specjalna. Ciemno brązowe włosy do ramion, lekko zakręcały się na końcach, a niezwykle długie rzęsy pięknie okalały duże oczy,koloru gorzkiej czekolady. Jej skóra nigdy nie była blada. I to nie dlatego, że chodziła na solarium - była mulatką. Jak przykładałam swoją rękę do jej, widać było sporą różnicę.
- Najpierw jedziemy razem na kolonię - odpowiedziała Jane, widząc, że ja nie mam zamiaru tego zrobić. - A potem ja jadę do Hiszpanii... A Maggie, zdaje się, że do babci?
- Tak - potwierdziłam, gdy tylko zorientowałam się, że było to pytanie do mnie.- A ty? - dodałam, żeby nie pomyślała, że jej nie słuchałam.
Roxy szeroko się uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów, wspaniale kontrastujących się z jej cerą. Wyglądało na to, że tylko czekała na to pytanie,
- Jadę z rodzicami do Japonii - niemal wyśpiewała. - Na cały miesiąc, a potem wybieramy się do Grecji, na wyspę Kos. Obiecuję, ze wyśle wam piękne pocztówki!
Uśmiechnęłam się, wkładając do buzi wyjątkowo dużą frytkę.
- Fajnie, będę czekać - powiedziałam z pełnymi ustami. - Wyślij do mojej babci, bo będę tam przez drugi miesiąc wakacji.
Z radością się zgodziła, po czym odniosła swoją tacę i wyszłam, bowiem miała pomóc w jakimś projekcie, żeby podciągnąć ocenę z muzyki. Tuż po niej wyszłyśmy i my, z zamiarem odrobienia pracy domowej w bibliotece.

*
Jane rzuciła długopis na stół i szeroko się uśmiechnęła.
- Skończyłam!
- Świetnie, w takim razie daj mi przepisać... - zabrałam zeszyt, zanim zdążyła jakkolwiek zareagować.
- Ej! Jak tego nie rozumiesz, to po prostu ci wytłumaczę. Co zrobisz na sprawdzianie?
Popatrzyłam na nią znudzonym wzrokiem.
- Jannie... Daj spokój, jakoś sobie poradzę.
- Oj daj spokój. Pomęczysz się jeszcze tylko cztery tygodnie i będziesz miała spokój.
- Tylko - westchnęłam. - Ja chcę już!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Legilimencja
Administrator



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spinner's End
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:50, 25 Sie 2009    Temat postu:

Nie mam co napisać, no xD Po prostu tak mi się podoba, że.... no xD To znaczy nie jakoś szczególnie bardzo [sorry, nie chciałam, żeby tak zabrzmiało xD], ale no.... kurde. No masz fajny styl i tyle. Taki prosty, ale nie za prosty język.... Też tak bym chciała Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell
Gaduła



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lodowy Zamek ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:18, 31 Paź 2009    Temat postu:

Wyjątkowo mi się dziś nudzi, a więc:

3. Za rok...
Otwórzcie zeszyty na pracy domowej - rozległ się surowy głos nauczycielki, ledwo zdążyłam zająć swoje miejsce.
Pociągnęłam za suwak od plecaka, a ten po prostu się oderwał. Wyglądało na to, że w następnym roku potrzebny mi będzie nowy... Tym razem wybiorę niebieski. Po kilku chwilach siłowania z tym badziewiem, udało mi się je otworzyć. Wyjęłam książkę, piórnik... a zeszyt? Och nie! Walnęłam głową w ławkę. Głupia, głupia! Tyle nad tym siedziałam, by zapomnieć i dostać jedynkę? Jane dotknęła ostrożnie mojego ramienia.
- Co jest?
- Zapomniałam - mruknęłam, nie podnosząc głowy.
- To może... weź zeszyt od przyrody i szybko przepisz? Nie połapie się - szepnęła i wyciągnęła z mojego plecaka zielony zeszyt, z ogromnym, kolorowym motylem na okładce, po czym podała mi swój. Otworzyłam go i zaczęłam przepisywać, jak mogłam najszybciej. Tyle, że widocznie nie dość szybko... Nie wiadomo kiedy, przy naszej ławce pojawiła się pani Green i wskazując na mnie swoim krzywym paluchem, wykrzyczała na całą klasę:
- Nash! Co to za odrabianie pracy domowej na lekcji?! Jedynka. - Zadowolona z siebie, poszła do biurka i otworzyła dziennik. Tym samym zaprzepaściła moją szansę na czerwony pasek pod koniec czwartej klasy.
Znowu padłam załamana na ławkę. Pozostałam w takiej pozycji do końca lekcji, i co dziwne, Green nie zwróciła na to uwagi. Widocznie, to co zrobiła, wystarczająco ją usatysfakcjonowało. Gdy zadzwonił dzwonek, od razu wywlokłam się z sali.
- Mag, nie załamuj się. Jakoś się podciągniesz... - Jane po chwili mnie dogoniła.
- Jasne, ciekawe jak?
- No, jeśli z hiszpańskiego będziesz miała szóstkę, a z historii piątkę... - Próbowała wyglądać na pewną siebie.
- Nawet ty w to nie wierzysz, wiec jak ja mam? - spytałam podirytowana.
Zatrzymała mnie, łapiąc za ramię.
- Przestań już! Następnym razem się uda. Za rok.
Wymusiłam uśmiech. Za rok...
*
- Maggie Nash... Zachowanie dobre, średnia cztery sześćdziesiąt sześć. No, następnym razem się uda - nasza wychowawczyni uśmiechnęła się do mnie, podnosząc wzrok znad dziennika. - Jeszcze tylko z przychodzeniem na czas musisz popracować.
Pokiwałam głową. Może... Jednak teraz, myślałam o wakacjach. Już jutro miało być zakończenie roku i wprost nie mogłam się tego doczekać.
*
- Mamooo! Nie mam żadnej czarnej spódnicy! - krzyknęłam, wychylając głowę z pokoju. Była godzina ósma wieczorem i właśnie ustalałam co jutro założę. Mogłam wziąć się za to wcześniej, bo jak czegoś bym potrzebowała, można by dokupić. A tak właśnie się stało. Wielki klops. Nagle do pokoju weszła mama i widząc mnie leżącą na łóżku, szeroko się uśmiechnęła. Wyjęła zza pleców jakiś pakunek, po czym zdjęła okrywającą go tkaninę. Na wieszaku wisiała biała koszula, oraz czarna spódnica, na oko gdzieś tak do kolan. Nie spuszczając z niej oczu, jakbym bała się, że zaraz zniknie, podeszłam i dotknęłam ciemnego materiału. Był dziwnie śliski. Na dole zrobiono lekkie falbany, a same brzegi ozdobiono, również czarnymi ,cekinami.
- Wow. Znaczy... - Popatrzyłam na mamę. - Jest wspaniała. Dziękuję! - Pocałowałam ją w policzek, na co zaśmiała się i pogłaskała mnie po głowie.
- Cieszę się, że ci się podoba. A teraz, przebierz się szybko i pokaż nam jak wyglądasz. Będę z tatą w salonie. - Szybko wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Zdjęłam ubrania z wieszaka, tym razem przyglądając się bluzce. Była lekko marszczona i miała coś w stylu paska, tyle, że z daleka widać było tylko srebrną klamerkę. Rozpięłam jedyne trzy guziki które miała i założyłam, a raczej spróbowałam, bo od razu się zaplątałam. Wyglądało na to, że muszę ją lepiej rozpracować. Po krótkiej obserwacji, okazało się, że biały pasek wchodzi przez dziurę z prawej strony, potem idzie dookoła, a na koniec wsadza się go w klamerkę. Ha! Udało mi się rozwiązać zagadkę. Włożyłam jeszcze czarne buciki i zeszłam do salonu.
*
Ćwir, ćwir.
- Ćwierkają wróbelki od samego rana, ćwir ćwir, dokąd idziesz Maggie ma kochana, ćwir ćwir, dokąd idziesz Maggie ma kochana? A Maggie’usia na to, śmiejąc się wesoło - szkolny rok się kończy, więc idę na zakończenie, szkolny rok się kończy, więc idę na zakończenie!
Jak jako kocham takie budzenie. Dobrze, że nikt tego nie słyszał. Jeszcze by tylko brakowało „pobudka wstać, koniom wody dać!” - jak na wsi. Nie chcąc słuchać tego fałszowania, włożyłam głowę pod poduszkę, zwinęłam się w kłębek i złapałam mocniej kołdrę, bo znając mojego tatę, wpadłby zaraz na pomysł pozbawienia mnie jej. Nagle jakieś ręce złapały mnie za nogi i już po chwili, ciągle owinięta pościelą, leżałam na podłodze, tuż obok łóżka. Właściwie, nic nie przeszkadzałoby mi spać dalej, gdyby nie Dagi, która zaczęła mnie lizać po całej twarzy. Chwyciłam ją za pysk i mocno przytuliłam.
- No już, już. Wstaję - szepnęłam jej do ucha, mimo, że i tak mnie nie zrozumiała, po czym podniosłam się i mocno przeciągnęłam, wdychając lekko wilgotne powietrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Naczelny Proroka



Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Little Whinging
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:39, 08 Gru 2009    Temat postu:

Całkiem fajnie Smile
Błędów brak, przez co świetnie się czyta ;]
Ciekawe jest... Ale chyba niemagiczne, co? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bell
Gaduła



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lodowy Zamek ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:17, 09 Gru 2009    Temat postu:

hmm, się zobaczy ;p


4. King Cross
Victor Rake - Średniego wzrostu blondyn podszedł do naszej wychowawczyni i biorąc świadectwo wręczył jej ogromny bukiet jakiś fioletowych kwiatów.
- Maggie Nash - wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam w stronę biurka. - Jesteś w identycznej sytuacji jak Victor - uśmiechnęła się gdy dałam jej bombonierkę z czekoladkami w dziwnym kształcie. Nie mówiąc nic, odwzajemniłam tylko jej uśmiech i wróciłam do swojej ławki. Blondyn puścił do mnie oczko - zignorowałam go. Był jednym z większych urwisów w naszej klasie, a mimo to, jego oceny były... no, dość dobre. Jak to możliwe? Jane objęła mnie ramieniem, odwróciło to moje myśli od Victora. Spojrzałam na kartkę leżącą przed nią, czując lekkie ukłucie zazdrości. Wspaniały, czerwony pasek... Znałam ją od zawsze, wiedziałam więc, że była jedną z lepszych uczennic w szkole, jednak zawsze chciałam być taka jak ona. Mieć czas i chęci na odrabianie prac domowych i z taką łatwością zapamiętywać to, co było mówione na lekcjach. Marzenie. Musiałam zadowolić się tym, że pomagała mi gdy tylko mogła i nie raz pozwoliła ściągnąć na sprawdzianie.
- Idziemy na pizzę? - spytałam szeptem, bo pani Chapman nadal wręczała świadectwa.
- Jasne, tylko wyciągnę od mamy pieniądze - odpowiedziała cicho. - Do tej najbliższej pizzerii?
Pokiwała głową.
- A potem na lody. - Już zaczęłam sobie wyobrażać pyszne lody o smaku świeżej truskawki, z domieszką wanilii.
- Oczywiście! - Niemal krzyknęła, przez co zarobiła surowe spojrzenie kilku rodziców.
- No to ustalone - uśmiechnęłam się szeroko.
*
- Czemu on tak się na mnie gapi? - mruknęłam, biorąc łyk coli.
- Kto? - Roxy już chciała się odwrócić, ale powstrzymałam ją kopnięciem w łydkę. - Auu! No co?
- Zwariowałaś? - syknęłam. - Po co się odwracasz? Victor - dodałam, widząc jej pytający wzrok. Ten głupi blondyn przyszedł tu jakiś czas temu z kolegami i ciągle mnie obserwował.
- Może się zakochał? - Jane zachichotała, znad swojej już prawie zjedzonej pizzy. - Po prostu się spytaj.
- Jaasne - odparłam, przeciągając sylaby.
- Jeśli się boisz, ja mogę. - Nie czekając na moją odpowiedź, ruszyła w stronę stołu zajętego przez chłopców. Nie mogłam w to uwierzyć! Podeszła do niego i teraz rozmawiali. Mimo, ze nie mogłam słyszeć, bo w pomieszczeniu było zbyt dużo hałasujących osób, widziałam ja żywo gestykuluje rękoma, co jakiś czas wskazując na mnie. Victor spojrzał w moją stronę, dziwnie się uśmiechnął, po czym powiedział coś do Jane, na co ta zrobiła zdziwioną minę.
- I co? - spytałam gdy tylko do nas wróciła.
- Dziwny jest - stwierdziła, jakbym tego już nie widziała. - Powiedział tylko, że dowiesz się w odpowiednim czasie.
Odpowiednim czasie... Czyli kiedy?
- Myślę, że wasi rodzice zaręczyli was jeszcze zanim się urodziliście - rzuciła Roxy, ledwo powstrzymując się od śmiechu. - Nie przerywaj - powiedziała, widząc moje spojrzenie. - Wasze rodziny mogły znać się już od dawna, gdy na świecie były królewny i rycerze na białych rumakach - wymyślała coraz to mniej prawdopodobne wizje mojej przeszłości.
- Rox, najlepiej będzie jak się zamkniesz.
*
Gdyby ktoś spytał się jak spędziłam pierwsze trzy tygodnie wakacji, nie miałabym zbyt wiele do opowiadania. Tak szybko zleciał mi ten czas na nic nierobieniu, że zdziwiłam się, gdy pewnego dnia mama powiedziała, żebym zaczęła się pakować, bo za dwa dni wyjeżdżam. Dobrze, że miałam walizkę na kółkach, bo mimo, że jechałam tylko na dwa tygodnie, trochę bagażu się uzbierało. Wszystkie podręczne rzeczy spakowałam do małego plecaka. Rano, mama miała zrobić mi jeszcze kanapki na drogę. Jechaliśmy autokarem i mimo, że po drodze przewidziany był jaki postój, zawsze warto mieć własny prowiant.
*
Mieliśmy spotkać się przy dworcu King Cross, ponieważ niektórzy dojeżdżali pociągiem. Zawsze lubiłam to miejsce, mimo, że nigdy nie jechałam koleją. Fajnie było usiąść sobie przy lodziarni na przeciwko i obserwować ludzi wychodzących przez ogromne drzwi dworca. Każdy był inny! Można było zobaczyć samotne matki z wózkami, rodziny z walizkami, zapewne wracających z wycieczki, młode pary idące za ręce, mężczyzn i kobiety wracających z pracy, spokojnie spacerujących stryszków, ludzi z torbami pełnymi zakupów, roześmianych nastolatków, a nawet żebraków proszących każdego napotkanego człowieka o kilka centów. Jednak najciekawsze zjawisko zaobserwowałam dość niedawno, bo trzy tygodnie temu, gdy po zjedzeniu pizzy razem z Jane i Roxy przyszłyśmy tu na lody...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Naczelny Proroka



Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Little Whinging
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:18, 20 Gru 2009    Temat postu:

blondyn^^ Very Happy blondyni są fajni :]

Szkoda, Maggie. Tak bardzo chciała mieć świadectwo z paskiem Wink
I co to za ciekawe zdarzenie?
I na jaką wycieczkę Maggie pojedzie?
Aj... Dodawaj szybko nowy rozdział Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumkociolka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin