Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bell
Gaduła
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 1582
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lodowy Zamek ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:20, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ginny
Administrator
Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolina Godryka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:35, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Legilimencja
Administrator
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Spinner's End Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:41, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginny
Administrator
Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolina Godryka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:48, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Legilimencja
Administrator
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Spinner's End Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:48, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginny
Administrator
Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolina Godryka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:49, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Legilimencja
Administrator
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Spinner's End Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:53, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginny
Administrator
Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolina Godryka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:55, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Legilimencja
Administrator
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Spinner's End Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:55, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginny
Administrator
Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 4189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolina Godryka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:07, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
- No... Harry. Harry James Potter.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Legilimencja
Administrator
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 2933
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Spinner's End Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:21, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
- No... Harry. Harry James Potter.
- Eeee...- obejrzała się za siebie, żeby spojrzeć na tego prawdziwego Harrego, ale jego nie było. Gdzie on się podział?- zaklęła w myślach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dyniowa czarownica
Skarpetka Zgredka
Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:17, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
- No... Harry. Harry James Potter.
- Eeee...- obejrzała się za siebie, żeby spojrzeć na tego prawdziwego Harrego, ale jego nie było. Gdzie on się podział?- zaklęła w myślach. W tym momencie nowy "Harry" zjechał na dół schodów. No tak przecież tam wstęp miały tylko dziewczęta, a Lockhart do nich nie należał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pomyloony
Babcia Neville'a
Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Myslovitz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:26, 26 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
- No... Harry. Harry James Potter.
- Eeee...- obejrzała się za siebie, żeby spojrzeć na tego prawdziwego Harrego, ale jego nie było. Gdzie on się podział?- zaklęła w myślach. W tym momencie nowy "Harry" zjechał na dół schodów. No tak przecież tam wstęp miały tylko dziewczęta, a Lockhart do nich nie należał.
- Hej, to jest śliskie! - krzyknął.
- No wczas.
- Pierwszy raz tu jestem.
- Musisz się przyzwyczaić.
- Nie tak szybko, ja powoli przyswajam wiadomości i umiejętności. Na przykład, dopiero wczoraj dowiedziałem się, że nie sika się przez okno. Teraz uczę się korzystać z toalety.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
d_Fan
Babcia Neville'a
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:32, 07 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ginny Weasley udała się do biblioteki w celu odrobienia pracy domowej z eliksirów, gdy nagle ujrzała Filcha czatującego przed jakąś klasą. Postanowiła cichutko schować się za jakąś zbroją. Po chwili jednak zbroja się zwaliła, a dziewczyna zaczęła uciekać. Uciekając wpadła na kotkę Filcha. Pani Norris miauknęła głośno w proteście. Niestety usłyszał to Filch i zaczął biegać za dziewczyną po całym Hogwarcie. Biedna rudowłosa tym razem wpadła na kogoś kogo nienawidziła - był to nie kto inny, jak Draco Malfoy. Zmierzył Ginny wzrokiem i mruknął z ironią: "Zdrajczyni Krwi na horyzoncie". Młoda Weasleyówna miała ochotę zmiażdżyć mu głowę przewróconą zbroją. Zamiast tego jednak uderzyła go w twarz. Zdezorientowany Ślizgon popatrzał na Ginny wzrokiem zdeptanego kota. Ginny zirytowała się i spytała: "Co się patrzysz? Spadaj!". Po wypowiedzeniu tych słów trzasnęła go w drugi policzek i pobiegła dalej korytarzem. Biegła tak szybko, jak pozwalały jej na to nogi, gdy w pewnym momencie dogonił ją Ślizgon. Szarpnął mocno jej ramię i szepnął: "Filch się tu kręci", po czym zaciągnął ją do jakiejś pustej klasy w celu ukrycia się. Na nieszczęście Ginny klasa była niewielka. Draco zbliżał się do niej, a gdy był już blisko jej twarzy nagle poślizgnął się i upadł na nos. Ginny wykorzystała sytuację i uciekła Malfoyowi z klasy. A na korytarzu zobaczyła Crabbe'a i Goyle'a, ewidentnie szukających swego "pana". Powiedziała im, że Draco był umówiony na spotkanie z Czarnym Panem w korytarzu po lewej. Naiwne goryle arystokraty natychmiast rzuciły się w tamtym kierunku. Ginny zachichotała pod nosem i pobiegła dalej, do Pokoju Wspólnego Gryfonów, nie chcąc się dać złapać Malfoyowi ani Filchowi albo jeszcze komuś innemu. W Pokoju Wspólnym wreszcie udało jej się odetchnąć, gdy niespodziewanie pojawili się chichoczący pod nosem bliźniacy, którzy z drwiącym uśmieszkiem zapytali Ginny, jak jej minął dzień, po czym wzięli ją pod ręce i odprowadzili aż do schodów, na które nie mieli wstępu. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się w ich stronę. Chichotali wesoło, po chwili zawołali: "Hej, siostro, czyżbyś miała coś na plecach?". Zdziwiona Weasleyówna odlepiła od swojej szaty kartkę. Było na niej napisane "Harry, jesteś moim życiem". Ginny spłonęła rumieńcem, bo przecież tak było. Czując łzy wstydu napływające do oczu, natychmiast pobiegła do swojego dormitorium. W pokoju zastała Świnkę z listem w dzióbku. Natychmiast do niej podeszła i ocierając łzy otworzyła list od Harry'ego! Prosił o spotkanie w najbliższy weekend w Hogsmeade. Ucieszona, a zarazem zaciekawiona, wyczekiwała wyjścia do Hogsmeade. Aż wreszcie nadszedł ten dzień. Słońce odbijało się od porannej rosy, było wilgotno. Szła do Hogsmeade, kiedy nagle w oddali ujrzała Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję. Od paru miesięcy tak wyczekiwała na spotkanie, aż w końcu napisał list. Ginny nie mogła uwierzyć, że jest tutaj z nim. Nagle patrzy, a za drzwiami stoi wysoki czarodziej w szacie wyjściowej. Harry miał zmieszaną minę, a Ginny wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem. "Widzisz, Ginny..." - zaczął Harry. "Poprosiłem cię o to spotkanie, ponieważ uważam, że powinnaś kogoś poznać....
- Kto to jest?- przerwała mu Ginny, wpatrując się w tajemniczą postać, która bezczelnie gapiła się na nią.
I wtedy go rozpoznała.
- Lockhart?!
- A wy skąd się znacie?- zdumiał się Harry.
- Ja... czytałam jego książki - wydukała rudowłosa, lekko się czerwieniąc.
- A więc znasz już mojego kuzyna.
- Eee... CO?!- zachłysnęła się własną śliną.
- Tak właściwie... to nie kuzyn. Adoptowałem go. Leżał tam w Mungu, biedaczek...
- Więc kim TY jesteś?
Ogłupiał.
- W myślach mówię na siebie Harruś.
- JAK?- zaśmiała się.
- Nie lubię swojego imienia - wyznał nieśmiało, czerwieniąc się.
- Nie, no. Bardzo oryginalnie- zachichotała.- A jak masz na prawdę na imię?
- No... Harry. Harry James Potter.
- Eeee...- obejrzała się za siebie, żeby spojrzeć na tego prawdziwego Harrego, ale jego nie było. Gdzie on się podział?- zaklęła w myślach. W tym momencie nowy "Harry" zjechał na dół schodów. No tak przecież tam wstęp miały tylko dziewczęta, a Lockhart do nich nie należał.
- Hej, to jest śliskie! - krzyknął.
- No wczas.
- Pierwszy raz tu jestem.
- Musisz się przyzwyczaić.
- Nie tak szybko, ja powoli przyswajam wiadomości i umiejętności. Na przykład, dopiero wczoraj dowiedziałem się, że nie sika się przez okno. Teraz uczę się korzystać z toalety.
- Robisz postępy. - Powiedziała Ginny i uniosła kciuk w górę. Z trudem powstrzymała się od śmiechu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|